Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie Dla Ziemi: Zaczynali od zbierania śmieci teraz pomagają uchodźcom

Michał Rakowski
Dla Lubartowa, dla Kaukazu, dla Tybetu. W Bratniku koło Lubartowa działa Stowarzyszenie Dla Ziemi
Dla Lubartowa, dla Kaukazu, dla Tybetu. W Bratniku koło Lubartowa działa Stowarzyszenie Dla Ziemi archiwum Stowarzyszenia
W dużych miastach słowo NGO stało się już niemalże modne. – Znacznie trudniej działa się organizacjom w małych, wiejskich społecznościach – twierdzi Dorota Pieńkowska z Funduszu PAFPIO, wspierającego trzeci sektor. Czym może zajmować się organizacja z zaledwie stuosobowego Bratnika? Bardzo ciekawymi projektami!

Powiat lubartowski to miejsce z klimatem, w którym mieszka wielu artystów, rzemieślników, osób wychowanych w dużych miastach lub nawet za granicą. Jedna z nich, Francuzka Nicole Grospierre-Słomińska, jest obecnie sekretarzem Stowarzyszenia Dla Ziemi. – Tu zapuściłam korzenie, urodziłam dzieci, a mój mąż zbudował dom. Kocham to miejsce – opowiada o swojej okolicy.

Stowarzyszenie powstało w 1995 roku. – W formalny sposób chcieliśmy realizować nasze pomysły i idee – opowiada założycielka i dzisiejsza prezeska, Ewa Kozdraj. Pierwsze, dość niskobudżetowe projekty, polegały na akcjach zbierania śmieci w lesie czy blokowaniu dzikiego wywozu odpadów do starego wyrobiska po kopalni. Przymiotnik „ekologiczne” widniał wtedy nawet w nazwie Stowarzyszenia. Wciąż rozszerzało ono jednak swoją działalność.

– Dziś trudno wyobrazić sobie sensowność takiego działania, ale kolejnym większym projektem było połączenie ludzi z okolicy siecią CB radio. Nawet telefony na korbkę były wtedy dostępne tylko u sołtysów – śmieje się Kozdraj.

Przełomem był rok 2003, kiedy Stowarzyszenie przystąpiło do programu „Europa bez granic”, finansowanego z funduszy przedakcesyjnych PHARE z 2003 roku. Jednym z jego elementów były konkursy dla dzieci. – W wiejskiej szkole to było coś zupełnie nowego. Dziewczynce, która zajęła pierwsze miejsce, drżały ręce i głos uwiązł w gardle, gdy odbierała od nas rower górski – wspomina Kozdraj.

Początkowe projekty, głównie młodzieżowe, opiewały na kwoty kilkutysięczne. Obecnie roczny budżet Stowarzyszenia to około pół mln zł. Kozdraj cieszy się jednak przede wszystkim z wiedzy, jaką już zdobyli (m.in. dzięki współpracy z międzynarodowymi NGO-sami i wymianom szkoleniowym) oraz profesjonalizacji Stowarzyszenia.

– Naszą misją jest udział w rozwoju tego typu inicjatyw – opowiada Dorota Pieńkowska z Funduszu PAFPIO. – Pamiętam nasz pierwszy kontakt 10 lat temu, kiedy pojawili się u nas jako mała organizacja, od tego czasu zrobili krok milowy w stronę transparentności finansowej, a przez to wiarygodności. Stowarzyszenie Dla Ziemi jest doskonałym partnerem i pewnie dlatego zaufało mu tak wiele instytucji wspierających 3. sektor i lokalnych firm – dodaje. – Rzeczywiście, Fundusz PAFPIO wspierał nas od samego początku – potwierdza Kozdraj. – Bez ich pomocy nie udźwignęlibyśmy teoretycznie niewielkich kosztów, np. II transzy projektu młodzieżowego w wysokości 4000 zł. Właśnie z takimi problemami stykają się małe, wiejskie organizacje – dodaje.

Organizacja zatrudnia trzy osoby i pracuje z wolontariuszami, posiada też już własne biuro. – Mamy komputery, biurka, krzesła obrotowe, a nawet dużą drukarkę – wymienia z dumą prezeska. To, co tak naturalne w wielkich organizacjach, traktowane jest jako osiągniecie przez te działające lokalnie. – Właśnie dlatego lubimy wspierać małe, lokalne organizacje i do tego też zachęcamy. To efekty ich działań możemy obserwować w najbliższym otoczeniu, z nimi możemy się spotkać, porozmawiać – podkreśla Pieńkowska z Funduszu PAFPIO.

W 2007 roku Stowarzyszenie zrealizowało projekt w Tybecie, będąc pierwszym polskim NGO w Chinach, realizującym projekt edukacyjny. Był to początek zainteresowania uchodźcami, który zaowocował serią projektów skierowanych właśnie do tej grupy. 30 km od 100-osobowej wsi Bartniki, siedziby Stowarzyszenia Dla Ziemi, znajdował się bowiem Ośrodek dla Cudzoziemców w Niemcach Leonowie. Przebywali w nim dorośli i dzieci pozbawieni domów przez wojnę na Kaukazie, a Stowarzyszenie postanowiło im cyklicznie pomagać. – Od 6 lat jesteśmy partnerami Urzędu ds. Cudzoziemców w Warszawie. Uchodźcy to bardzo niepopularny, ale niezwykle ważny temat – uważa Kozdraj.

Czy prezeska Stowarzyszenia, wspominając jego skromne początki, czegokolwiek żałuje? – Naiwność nie jest wadą, ale zaletą. Nie zmieniłabym niczego! – deklaruje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubartow.naszemiasto.pl Nasze Miasto