Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

IPN zadaje kłam PRL-owskim legendom i przypomina o represjach wobec narodu polskiego

Tomasz Nieśpiał
Tomasz Nieśpiał
Małgorzata Genca/Archiwum
– Wszystkim bohaterom, którzy walczyli o wolną Polskę jesteśmy winni Instytut Pamięci Narodowej. To nie jest wielki koszt dla państwa patrząc na ofiarę, którą ci ludzie ponieśli – mówi „Kurierowi” dr Robert Derewenda, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.

Jest pan czwartym dyrektorem lubelskiego oddziału IPN. Nie ma pan obaw o to, że jest duża rotacja na tym stanowisku?

Proszę pamiętać, że mój poprzednik, Mateusz Kotecki, został wyznaczony na krótki okres pełnienia tej funkcji. Wcześniejszy dyrektor, Marcin Krzysztofik, przez kilka lat stał na czele lubelskiego IPN.

Ale Dariusz Magier też był krótko.

To prawda. Ale to nie ode mnie zależy, tylko od prezesa IPN. Mam nadzieję, że będę należał do grona tych osób dłużej sprawujących swój urząd.

Już poznał pan instytut?

Bardzo dobrze znam IPN - nie tylko lubelski oddział - jako osoba korzystająca z jego zasobów. Jestem przecież nauczycielem i naukowcem. Teraz jednak moja rola jest inna i poznaję instytut od środka.

I jaki to jest obraz?

Inny. Dziś nie patrzę na instytut z poziomu korzystającego z jego pracy, ale z poziomu zarządzającego lubelskim oddziałem. Pewne kierunki, działania i rozwiązania są dla mnie nowe i dopiero je poznaję, ale czuję się na swoim miejscu. Myślę, że swoim doświadczeniem i wykształceniem spinam podstawowe działania IPN dotyczące działalności naukowej i badawczej oraz edukacyjnej.

Kiedy był pan powoływany na stanowisko dyrektora, mówił pan o tym, że chciałby, aby przekaz IPN był dostosowany do języka i form komunikacji młodych ludzi. Czyli jaki?

Po pierwszych dniach urzędowania, trudno wymagać konkretów, ale ważne jest, by docierać do młodego pokolenia, którego wnuki będą wchodziły w kolejny wiek. To, co przekażemy współczesnej młodzieży, która poczuje się spadkobiercami choćby tradycji Solidarności, ale też wszystkich tych, którzy walczyli o wolność Polski i Polaków w wieku XX, będzie istotne dlatego, że ci młodzi ludzie przeniosą to potem na swoje dzieci i wnuki. Proszę pamiętać, że współczesna młodzież wychowywana jest w Polsce suwerennej. Jeśli sięgniemy do dwóch poprzednich wieków, to niewiele było pokoleń, które miałby taką szansę.

Jak pokolenie dwudziestolecia międzywojennego?

Tak. I to pokazuje, że jest coś niezwykłego w tym, że możemy się cieszyć wolnością, ale trzeba pamiętać, że ona nie jest dana raz na zawsze. Zdawano sobie z tego sprawę w dwudziestoleciu międzywojennym i dzisiaj również trzeba mieć tego świadomość. Trzeba dbać o tożsamość narodową, tradycję i o to wszystko, co łączy się z dziedzictwem historycznym.

Nie wszystkim to się jednak podoba. Opozycja regularnie rzuca hasła dotyczące likwidacji IPN.

Te głosy wpisują się w politykę antyhistoryczną, która była związana z wyprowadzeniem historii jako przedmiotu nauczania w szkołach średnich. W trzyletnich liceach ogólnokształcących młodzież uczyła się historii tylko w pierwszej klasie, w kolejnych klasach uczniowie nie zdający matury z historii realizowali przedmiot uzupełniający: historia i społeczeństwo. Dlatego trudno dziś wymagać od młodzieży świadomości historycznej jeśli nie dajemy im szansy na jej zbudowanie.

Pytanie kto i jak to ma robić? I czy np. uczniowie powinni uczyć tego, kim był TW Bolek?

Daleki jestem od instrumentalnego traktowania historii i jej upolityczniania. Ale są pewne fakty bezdyskusyjne. Jak choćby to, kto był agresorem w czasie II wojny światowej, a kto ofiarą.

Nie dla wszystkich.

Właśnie. Co jakiś czas pojawiają się informacje, które mają ten obraz w jakiś sposób rozmyć lub nawet odwrócić.

Ale też trzeba uczciwie przyznać, że były sytuacje, które rzucają cień na postawę niektórych ofiar. Nie można tego przemilczeć.

Tak, historii trzeba uczyć bardzo rzetelnie. I dlatego mówiąc o Armii Czerwonej, która w 1944 rozpoczęła wyzwalanie Polski spod okupacji niemieckiej, nie możemy zapomnieć, że przyniosła ona nowe zniewolenie. Tym bardziej, że okres PRL był dla historyków bardzo trudny. Z jednej strony można było badać okupację niemiecką, ale nie można było prowadzić adekwatnych badań dotyczących sowietów. Mamy więc jeszcze wiele do zrobienia zarówno pod względem badań naukowych, jak i przygotowania oferty edukacyjnej dla młodego pokolenia.

I narzędziem do tego ma być nowy przedmiot historia i teraźniejszość, nad podstawą programową którego pan pracował. Czym się będzie różnił od historii i społeczeństwa?

Będzie nauczany w pierwszych klasach szkoły ponadpodstawowej. To o tyle istotne, że w szkole podstawowej młodzież kończy edukację historyczną na drugiej połowie XX wieku. Dlatego np. tematy związane z Solidarnością były omawiane niedługo przed wakacjami. Trudno więc wymagać od uczniów, by jakoś szczególnie się do tego przykładali. Za kilka lat zobaczymy, czy te działania okazały się skuteczne.

Czyli jakie?

Takie, które pozwolą lepiej poznać historię najnowszą. Nie wymagajmy tego, że świat będzie znał i rozumiał historię Polski, jeśli my sami nie będziemy przygotowani do tego, by odpierać zarzuty, czy nieprawdziwe twierdzenia.

Wróćmy do zadań IPN. Jednym z nich jest upamiętnianie ważnych wydarzeń historycznych. W tym roku obchodzona będzie 80. rocznica akcji Reinhardt.

Tak, przygotowania do upamiętnienia tych wydarzeń, to z jednej strony nasza codzienna praca, ale z drugiej strony okrągłe rocznice sprawiają, że są to wydarzenia nadzwyczajne, z którymi będziemy wychodzić na zewnątrz instytutu. Chcemy pokazać, że akcja Reinhardt, czyli likwidacja społeczności żydowskiej z terenu Generalnego Gubernatorstwa i Białostocczyzny zaczęła się od likwidacji getta w Lublinie, a wiele z decyzji zapadało w budynku przy ul. Spokojnej. Mamy też w świadomości rocznicę pacyfikacji Zamojszczyzny i powstania zamojskiego. Natomiast w przyszłym roku czekają nas obchody 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej.

A czy będą kolejne poszukiwania żołnierzy podziemia niepodległościowego na tzw. „lubelskiej łączce”?

Na pewno tak, ale za wcześnie by informować o szczegółach. Mogę powiedzieć tyle, że te prace jesteśmy winni tym bohaterom, którzy ginęli za wolną Polskę. Oni są świadectwem tego, że komunizacja Polski przyszła z zewnątrz, a naród polski stawiał opór. To nie była taka sytuacja jak w Niemczech, gdzie społeczeństwo wybrało do władzy partię nazistowską i popierało działania Hitlera. U nas było zupełnie inaczej, o czym świadczą dziesiątki tysięcy ofiar reżimu komunistycznego. Żołnierze niezłomni dlatego tak bardzo kują w oczy, bo niektórzy chcieliby być może pokazać, że komunizm niósł pewne dobrodziejstwo i Polacy choć może nie zawsze się z nim zgadzali, to go przyjęli. Było zgoła inaczej. Polacy walczyli zbrojnie i politycznie. Nie udało się uzyskać tej wolności szybko, ale opór nie ustał. Rok 1956, 1968, 1970, 1976, 1980 i wreszcie przełom lat 80-tych i 90-tych to są świadectwa bijącego serca narodu odzwierciedlone protestami, które bardzo często były krwawo tłumione przez tzw. władzę ludową.

Pojawiają się krytyczne głosy kierowane wobec IPN dotyczące ograniczania wolności naukowej. Także w lubelskim oddziale IPN pracę traciły osoby, które publikowały opracowania rzucające negatywne światło na żołnierzy wyklętych, np. dr Sławomir Poleszak, który ujawnił nieprzychylne dla Józefa Franczaka fakty związane z działalnością ostatniego żołnierza wyklętego.

W Polsce, a więc także w IPN jest wolność badań naukowych i można publikować opracowania na podstawie rzetelnych badań. Natomiast IPN ma też misję związaną z edukacją i kształtowaniem pamięci o tych wszystkich, którzy byli prześladowani przez okupanta i komunistów a często oddali swoje życie za wolną Polskę. Trzeba pamiętać kto komu służył, w czyim imieniu walczył i w jakich warunkach. Ale ważne jest też jasne stwierdzenie: kto był katem, a kto ofiarą. Choć oczywiście, że nie wszyscy byli bez skazy i krystaliczni.

Ważną częścią IPN jest pion śledczy. Postępowania ze względu na upływ czasu często są umarzane, coraz trudniej jest ukarać winnych. Czy nie ma pan wrażenia, że pion śledczy IPN jest na straconej pozycji?

Nie jest. Gdyby było inaczej to IPN nie byłby tak atakowany. Najprostszą metodą, by te śledztwa nie były prowadzone, byłoby rozwiązanie IPN. Proszę sobie wyobrazić co by było gdyby to sądy powszechne prowadziły sprawy sprzed 30, 40, czy 50 lat.

Priorytetem byłyby sprawy bieżące.

Dlatego IPN ma pion śledczy, choć to nie jest łatwa praca. Jeżeli komuniści mieli czas na to, żeby przygotować się w odpowiedni sposób, np. jeśli chodzi o niszczenie dokumentów, czy takie ich przygotowanie, by w przyszłości ich nie obciążały, to trudno mieć dzisiaj gotowe dowody na zbrodniczą działalność. Wystarczy wspomnieć o zawartości słynnego pawlacza Kiszczaka.

Pytanie czy instytut ma instrumenty pozwalające na większą skuteczność?

Ma. Nie o wszystkim można mówić, ale tak samo jak inne ograny ścigania mamy coraz więcej możliwości badawczych. Te śledztwa się toczą i wprowadzają pewien strach lub obawę wśród sprawców, którzy jeszcze żyją oraz ich rodzin lub osób z nimi związanych.

Przed czym?

Strach przed zburzeniem legend: że oto komunista, ale ten dobry, może i tajny współpracownik, ale nikomu nie szkodził. IPN zadaje kłam tym legendom i przypomina o represjach wobec narodu polskiego. Dopóki instytut będzie istniał, dla środowisk współodpowiedzialnych za okres komunizmu w Polsce jego istnienie będzie nie do zniesienia.

A więc dopóki IPN będzie istniał kaci nie mogą spać spokojnie?

Wszystkim bohaterom, którzy walczyli o wolną Polskę jesteśmy winni Instytut Pamięci Narodowej. To nie jest wielki koszt dla państwa patrząc na ofiarę, którą ci ludzie ponieśli. Zarówno w czasie okupacji, okresie PRL i innych czasach, w których walczyli o to, abyśmy dzisiaj mogli rozmawiać, swobodnie przekraczać granicę, nasza waluta była wymienialna, abyśmy żyli w wolnej Polsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubartow.naszemiasto.pl Nasze Miasto