Dzięki pasji wrocławianina można było zrealizować marzenie o pilotowaniu myśliwca
Latem 2012 roku pan Sławomir Sobala, wrocławski przedsiębiorca i pasjonat, zlecił zakładowi stolarskiemu Jacka Szatkowskiego w Głuszycy Górnej przy ul. Kłodzkiej w powiecie wałbrzyskim nietypowe zlecenie - wykonanie naturalnej wielkości repliki myśliwca Jak-9.
– Jak powstał i został przewieziony do Wrocławia, do salonu rozrywki, gdzie został ustawiony na symulatorze, by chętni mogli do niego wsiąść i nim "polatać" – wyjaśnia po latach wrocławianin.
Jak-9 budowany był z drewna i pleksy, miał ok. 9 metrów długości i 10 szerokości, co w przybliżeniu odpowiadało wymiarom prawdziwego myśliwca czerwonoarmistów. Waga docelowa szacowana była jako niższa niż 300 kg. Jego ostateczne zastosowanie odpowiadało zamysłowi właściciela i pomysłodawcy, który przed laty zapowiadał, iż:
– Jak będzie ustawiony na specjalnej ruchomej platformie symulatora. Ruch platformy i specjalny hełm 3D na głowie osoby siedzącej w kokpicie sprawią, że będzie miała złudzenie lotu.
Repliki samolotów służą poznaniu doznań asów przestworzy, a nie szkoleniom. W połączeniu ze symulatorami tworzone są też repliki innych urządzeń, np. na potrzeby odwiedzających Przylądek Canaveral. Tam można wsiąść do kabiny startującego promu kosmicznego.
Przypominamy nasz tekst sprzed lat:
Lotnicza pasja wrocławianina skończyła się z budową Jaka?
Pasja do lotnictwa pana Sławomira rozwijała się przez całe życie, a przyjęła realny kształt jak na początku 2012 roku odkupił odkupił niemiecką replikę Messerschmitta Bf 109 i tak zaczął swoją wielką przygodę z myśliwcami z okresu drugiej wojny światowej. Mężczyzna zamówił w podwałbrzyskim zakładzie Jaka i miał też w planie poszerzenie kolekcji. Marzył mu się m.in. brytyjski Spitfire i amerykańskim Mustangu P-51. Messerschmitt, a w przyszłości też Mustang miały mieć wmontowane silniki i móc kołować.
Niestety pasjonat zderzył się w twardymi realiami lokalnego rynku.
– Nie tworzyłem kolejnych replik, bo polski rynek jest specyficzny. Ludzie lubią oglądać, ale biznesowo budowa replik się nie opłaca. Można to tylko było kontynuować hobbystycznie – wspomina po latach Sobala.
Jako człowiek o wielu pasjach poświęcił się innym działaniom, a pasja lotnicza powoli przygasała. Trafiła się też sposobność sprzedaży powstałego pod Wałbrzychem Jaka.
– _W późniejszym czasie zdecydowałem się go odsprzedać i nie śledziłem dalszych jego losów _– wspomina wrocławski przedsiębiorca, jednak doszły do niego niepokojące wieści o możliwym końcu pamiętnej "maszyny".
Replika miała stać pod gołym niebem podczas wichury i "samolot" mógł się stać ofiarą swojego sukcesu. Wrocławski przedsiębiorca pozostawił sprawę Jaka za sobą, nie weryfikował tych pogłosek, jednak w pogłoskach mogło się kryć ziarno prawdy.
– Jego skrzydła były tak skonstruowane, że przy owiewaniu ich wytwarzała się siła nośna jak w przypadku normalnych skrzydeł samolotu – wspomina nasz rozmówca.
Choć stworzenie własnego myśliwca pod Wałbrzychem nie zmieniło życia wrocławianina, to zaprzestanie budowy replik nie zniechęciło pasjonata do naszego regionu. Mimo ścisłych związków z Wrocławiem pan Sławomir związał się też na stałe z jedną z podwałbrzyskich gmin.
Skąd pomysł na na nieruchomość pod Wałbrzychem? Może zrodził się podczas budowy myśliwca...
Życie pisze nam scenariusze, w których prawdopodobieństwo nie uwierzyliby czołowi scenarzyści.
Może widzieliście powstałego pod Wałbrzychem Jaka, a może wiecie, co się z nim stało?
Podzielcie się z nami wspomnieniami - [email protected]!
Przypominamy jak wyglądał Jak budowany w Głuszycy pod Wałbrzychem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?