W czwartek wieczorem lubartowscy policjanci otrzymali zgłoszenie o koniu, który biegł po Wandzinie z siodłem, ale bez jeźdźca na grzbiecie. Policjanci, którzy zostali skierowani na miejsce znaleźli zwierzę pod wiaduktem. Była to klacz, która faktycznie miała założone siodło, jednak nie miała uzdy.
Mundurowi o ujawnieniu wystraszonego zwierzęcia powiadomili miejscowych właścicieli stadnin. Nawiązali też kontakt z pogotowiem, czy przypadkiem było zgłoszenie o rannej osobie, która mogła spaść podczas jazdy konnej. Funkcjonariusze przeczesali okolicę, w celu poszukiwań ewentualnego rannego jeźdźcy, jednak nigdzie takiego nie ujawniono. O ujawnieniu zwierzęcia i poszukiwaniach jego właściciela nadano komunikat do ościennych jednostek Policji – informuje policja.
Policjanci w rozmowie z właścicielką jednej z pobliskich stadnin ustalili, że klacz najprawdopodobniej wystraszyła się burzy i uciekła. Dodatkowo, widząc jej zmęczenie, można było przypuszczać, że przebiegło nawet 30 kilometrów.
Noc zwierzę spędziło w miejscowej stadninie. Na szczęście, dzięki wspólnym działaniom policjantów, hodowców koni i właścicieli stadnin, w piątek rano sprawa się wyjaśniła. Właścicielem klaczy okazał się mieszkaniec pow. lubelskiego, który w czwartek razem ze swoim zwierzęciem przebywał w powiecie łęczyńskim.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?