Wystawa „Polskie poznawanie świata” łączy elementy egzotyki i historii Polski. Przedstawia dorobek twórczy oraz biografie polskich naukowców, którzy prowadzili badania w różnych częściach świata.
Spécialité de la maison Muzeum Miejskiego w Żorach
- Kiedy 20 lat temu powstawało nasze muzeum, wiadomo było, że będziemy gromadzili eksponaty z Żor i okolic, związane z dziejami Górnego Śląska. Wszystkie muzea w regionie mają takie zbiory. Natomiast uważam, że każde muzeum powinno mieć swoje spécialité de la maison, czyli coś, co je wyróżnia spośród innych – mówi dr Lucjan Buchalik, dyrektor Muzeum Miejskiego w Żorach.
Organizatorzy placówki wpadli na pomysł, aby pójść w stronę egzotyki. Na pierwszy ogień poszła Afryka – nieprzypadkowo. Żory mają to szczęście, że dyrektor Buchalik jest wybitnym znawcą kultur afrykańskiego Sahelu. Studiował etnologię na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, a rozprawę doktorską „Więzy braterstwa u ludów Dogon i Kurumba, jako wynik wspólnoty losów i kultury” obronił na Wydziale Historycznym UAM w Poznaniu.
Prowadził badania etnograficzne, głównie w Mali, Burkinie Faso, Beninie, Togo, Ghanie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Ugandzie, Gwinei, Kamerunie i Czadzie. W latach 1998–2007 skupił swoją uwagę na zagadnieniu pokrewieństwa żartów między ludami Dogonów i Kurumbów. Od 2010 do 2017 roku prowadził badania z zakresu antropologii turystyki wśród plemienia Dogonów w Mali oraz ludu Somba w Beninie i Togo, dotyczące zmian kulturowych zachodzących pod wpływem masowego ruchu turystycznego.
Jeżdżą po świecie i przywożą eksponaty do Żor
Efektem jego długoletniej pracy na Czarnym Lądzie są cenione w świecie nauki książki: Kolorowy Sahel (2000), Niewolnicy kobiet czyli pokrewieństwo żartów Dogonów i Kurumba (2009), Dogon ya gali. Dawny świat Dogonów (2011) oraz kilkadziesiąt artykułów w literaturze fachowej.
- Od 2001 roku zaczęliśmy gromadzić obiekty. Pozwolę sobie wskazać, że robimy to w wyjątkowy sposób w skali kraju. Prowadząc badania w Afryce, poszerzamy nasze zbiory. Dlatego o każdym z tych obiektów potrafimy powiedzieć coś autentycznego. Jeśli eksponat kupi się na aukcji, to informacja o nim nie zawsze jest konkretna, a nawet prawdziwa – zaznacza Lucjan Buchalik.
Autentyzm Muzeum Miejskiego w Żorach
Jak dodaje, osoby uczestniczące w wyprawach etnologicznych kontaktują się z miejscowymi. Wiedzą, co warto pokazać z danej kultury w Polsce, a co jest tylko ciekawostką dla turystów. Tam w Afryce, Azji czy Ameryce Południowej doświadczony etnolog łatwo odsieje „ziarno od plew”.
- Dlatego, jak nasi pracownicy oprowadzają zwiedzających po muzeum, wiedzą o czym mówią. Bo korzystają ze swojego doświadczenia. Wiedzą jak się gra na eksponowanych, egzotycznych instrumentach, kto na nich grał, w jaki sposób są wykonywane. Chcemy, żeby nasze muzeum było autentyczne. Jeśli ktoś o czymś opowiada, powinien mieć doświadczenie w tym temacie. Nie jest możliwe, by zdobyć je we wszystkich krajach, których przedmioty pokazujemy. Staramy się jednak, by w jakichś fragmentach nasi przewodnicy posiadali tę wiedzę – podkreśla dyrektor.
Muzeum stale pozyskuje nowe eksponaty, które docierają z różnych źródeł.
Kolekcje z Niemiec i Holandii
- Mój kolega zapoznał mnie z pewnym niemieckim kolekcjonerem. Z kolei ten pan zapoznał mnie z kolekcjonerka holenderską. Mówimy o pani Urszuli, która od połowy XX wieku zbierała eksponaty afrykańskie. Co prawda nie jest z wykształcenia afrykanistką (ukończyła socjologię), ale zakochała się w afrykańskiej sztuce – opowiada dyrektor.
Pani Urszula zebrała najwięcej przedmiotów wytworzonych przez plemię Yorùbá, zamieszkujące zachodnią Afrykę. Oboje ofiarowali żorskiemu muzeum bardzo wiele eksponatów. Jednym z nich jest ogromny wąż – kobra, która łypie na zwiedzających zza szyby.
- Pojawiła się dyskusja, czy to jest maska czy rzeźba. Często obie funkcję mieszają się w Afryce. Określmy to „wyobrażeniem węża” według ludu Baga z Afryki Zachodniej. Nasz wąż ma ponad dwa metry, jest jednym z największych i najładniejszych, jeśli chodzi o styl i sposób wykonania. Dolna część była zakopana w ziemi, a wokół niego tańczyli chłopcy podczas inicjacji. Od pani Urszuli dostaliśmy ponad tysiąc eksponatów – wylicza szef żorskiego muzeum.
Unikalny zbiór broni palnej
Żorskie muzeum szczyci się również unikalną kolekcją broni palnej z XIX wieku, specyficznego systemu Lefaucheux.
- Casimir Lefaucheux był francuskim rusznikarzem, wynalazcą, który w pierwszej połowie XIX stulecia doprowadził do sporządzenia naboju scalonego. Do tej pory osobno wkładano proch, później przebitkę i kule. On wymyślił ładunek scalony z łuską, pociskiem i prochem. Specyficzny był zapłon, bo nie od spodu łuski jak mamy dzisiaj, ale za pomocą sztyfcika, co możemy zobaczyć na naszej wystawie. To jest broń systemu bocznego zapłonu - opowiada Tomasz Górecki, adiunkt w dziale historii i kultury regionu.
Muzeum w Żorach zgromadziło tego typu rewolwery, pistolety, karabiny, które kojarzą się nam z Dzikim Zachodem. Wszystkie są w znakomitym stanie. Jest to część kolekcji Gustawa Wilhelma, kolekcjonera z Niemiec, mecenasa i darczyńcy placówki.
- Najbardziej przysłużył się nam tym, że sukcesywnie przekazuje zbiory przedmiotów z Afryki, głównie z Beninu, związanych z kulturą ludu Fon - podsumowuje Tomasz Górecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?